poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 15 . To moje kakao

Czytasz = Komentuj 
Włącz ~[KLIK]

**Perspektywa Harry'ego**
Jesteśmy już na plaży . Dziewczyny poszły się po jakieś drinki ,a  my z chłopakami siedzimy jak te kołki i nie wiemy co ze sobą zrobić . Poszedłbym się trochę pomoczyć , ale jest już trochę chłodno , a przecież i tak nie chcę iść sam ..Po piętnastu minutach męczarni w 'samotności' , nareszcie przyszły dziewczyny . Podały nam kolorowe napoje i usiadły na kocach . Nie czekając na nic , przytuliłem mocno Jess . Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zniewalająco . Na prawdę . Ja to mam szczęście . Siedzieliśmy i rozmawialiśmy , ale w pewnym momencie zauważyłem coś niepokojącego . A mianowicie Niall'a jedzącego kakao ..łyżką . Jestem tylko ciekawy za ile ...
- Aaaa.! On ma łyżkę .! - właśnie byłem ciekawy , za ile to nastąpi . Liam zaczął skakać , jak jakaś panienka , co wyglądało przekomicznie . Ludzie się zaczęli na nas patrzeć , ale my się tym nie przejmujemy . W końcu , możemy być sobą ..no nie .? 
- Hooran .! Co ty jesz .? - wrzasnął Louis . No tak , przecież to kakao .
- Kakao - odpowiedział blondyn z pełną buzią , wypluwając przy tym trochę na koc . Walnąłem się z otwartej ręki w czoło . Właśnie sobie uświadomiłem , że jesteśmy nienormalni .
- To moje kakao - rzucił się na głodomorka , pasiasty . Po chwili całe kakao wysypało się na ziemię , a oni udawali , że płaczą . Gdy Li się trochę uspokoił , zaczął się ogarnięciem całej sytuacji . Po dłużącej się w nieskończoność godzinie , postanowiliśmy się już zbierać . Ja jednak miałem inne plany na ten wieczór . Podeszliśmy pod hotel i rozeszliśmy się po swoich apartamentach . Objąłem ukochaną w pasie i wyszeptałem jej do ucha :
- Masz 15 minut . Idziemy się przejść - po czym musnęłem delikatnie jej usta . Dziewczyna nie stawiała oporów , tylko weszła do łazienki . Przypuszczam żeby się przygotować ...

**Perspektywa Jess **
Se wymyślił spacer . No , ale w sumie z nim to nawet na koniec świata mogłabym pójść . Postanowiłam ubrać jaką taką zwiewną sukienkę i wyszłam z łazienki . W sypialni czekał już gotowy Hazza . Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju . Zakluczył kartą drzwi , a ja nacisnęłam guziczek od windy . Taki ładny , malutki czerwony  świecący ...Po dziesięciu minutach , już spacerowaliśmy nad brzegiem oceanu ..wtuleni w siebie . Ciekawe co teraz robią pozostali . Jedno jest pewne ..Niall na pewno je . Głodomorek kochany . Doszliśmy do malutkiej wysepki , gdzie leżał rozłożony czerwony koc . Spojrzałam na chłopaka , a on gestem ręki pokazał bym usiadła . Tak też zrobiłam ..tylko że położyłam się na jego torsie , a on bawił się moimi włosami . Dosyć często to robi . Hawaje już na samym początku , przypadły mi do gustu . Błękitna woda , w której bez problemu można się przejrzeć . Złocisty i rozpalony od słońca piasek . Po prostu raj na ziemi ... Harry sięgnął po jedną z truskawek leżących spokojnie koło nas , zamoczył ją w roztopionej czekoladzie i wsunął mi do ust , mówiąc przy tym coś w stylu Leci , leci , samolocik . Zamknęłam oczy i słysząc cichutki dźwięk przypływający fal oraz kojący , lekko zachrypnięty głos mojego chłopaka ..rozmarzyłam się . Znów wracałam do dawnych czasów , kiedy Zayn jeszcze nie wystąpił w X Factor . Byliśmy , przepraszam jesteśmy , niezastąpionym rodzeństwem . Na dobre i na złe ..zawsze razem.! Jego występ w X Factor zmienił też po części , moje życie . No bo gdyby nie on , nie byłoby mnie tutaj . On nie poznałby chłopaków , nie powstałoby One Direction i nie miałabym tak wspaniałych przyjaciół ..

**Perspektywa Louis'a **
Wychodząc z pokoju , gdzie byłem sam , wziąłem jeszcze marchewkę . Wiem tylko , że pozostali są u Perrie i Zayn'a i wiem także , że mam wstąpić po Harroldzika i jego księżniczkę . W podskokach udałem się pod pokój tej właśnie dwójki . Zapukałem ..raz , drugi , trzeci , czwarty ..dwudziesty , ale nic . Nie powiem przestraszyłem się ..może im się coś stało , albo gorzej ..kosmici ich porwali.! A co będzie z Larry'm jak nie będzie Harolda .? No dobra ja tu gadu , gadu , a im grozi napad kosmitów. Najszybciej jak umiałem , wbiegłem do pokoju Pezz . Zastałem tam moich wszystkich przyjaciół , oprócz Hazzy i Jess . Wszedłem na stół , marchewkę przystawiłem do ust i zacząłem gryźć . W sumie to nie wiem po co ja ..aha no tak , muszę im powiedzieć o Hass ( Harry i Jess )
- Słuchajcie , słuchajcie .! Wszem i wobec chcę was poinformować , że nasze gołąbeczki ..zaginęły . Znaczy może jaśniej , bo jesteście tacy tępi , że nie zrozumiecie - w tym momencie skarcili mnie wzrokiem , a ja słodko się uśmiechnąłem - Pukałem do nich bardzo , bardzo , bardzo , bardzo długo i nie otworzyli . A jak porwali ich kosmicie .?! - wykrzyknąłem , a Ci wybuchnęli śmiechem . - Wiecie co .? Wstydzilibyście się - prychnąłem oburzony . Nagle podeszła do mnie Eleanor i ucałowała . Czasami nie rozumiem tej dziewczyny .. Zmartwieni ..przynajmniej ja , ruszyliśmy pod drzwi naszych przyjaciół . Pukaliśmy bardzo , bardzo , bardzo , bardzo długo . Ehh ..powtarzam się , ale nic . Nikt nie otwierał , ani się nie odezwał . No to już przesada . Nawet gdybym usłyszał jakiś szmer , to juz bym się nie martwił a tu ..cisza . Jak ja nie lubię ciszy .! Jest taka , taka ..głucha . Spojrzałem na resztę . Mieli miny takie same jak ja . Chyba rzeczywiście dzisiaj był atak kosmitów .
- To co robimy .? - spytałem przerywając tą beznadziejną , a zarazem głupia i głuchą ciszę
- Wywarzamy drzwi - mruknął Niall jedzący batonika . On to nawet w takich sytuacjach je . No ja dziękuję .!
- Zwariowałeś .?! - krzyknął Daddy - Przecież jak je wyważymy to będziemy musieli płacić za nowe , a wtedy manager nas chyba ukatrupi .! - on to zawsze ma jakieś uwagi . Przywykłem już do tego . - Masz w ogóle coś w tej główce .? - stuknął go kilka razy w ten słodziutki łebek .
- Dla twojej wiadomości mam - strzelił al'a focha , ale po chwili mu przeszło . Zaczęliśmy ponownie walić w te brązowe całkiem ładne drzwi do apartamentu przyjaciela , tylko że tym razem o wile mocniej . Myślałem że się same wyważą .
- Co wy robicie .?! - usłyszałem dobrze znany mi i kochany głos ...

**Perspektywa Harry'ego **
Wchodzimy sobie z Jessicą na nasze piętro i słyszymy jakieś krzyki . Podchodzimy bliżej , a tam nasi przyjaciele walący w NASZE drzwi . Przecież nas tam nie ma . Naprawdę zaczynam się o nich , coraz bardziej martwić ..
- Co wy robicie.?! - krzyknąłem ledwo powstrzymując śmiech , podobnie jak moja dziewczyna . W tej samej chwili wszyscy się  do nas odwrócili i zrobili wielkie oczy
- HARRY .! - wrzasnął piskliwym głosikiem Lou i rzucił się na mnie - A ja myślałem że porwali was kosmici .! - ten to ma pomysły . Kosmici , na Hawajach .? Ciekawe jak by niby mieliby nas porwać ..Odsunął się od mnie i przytulił Jess . Kiedy od niej też się oderwał powrócił na swoje wcześniejsze miejsce . Staliśmy tak wszyscy patrząc na sibie , aż w końcu w tym samym momencie , wybuchnęliśmy głośnym śmiechem . Głupki ...

***
Macie rozdział i więcej perspektyw .! Cieszycie się ..Hahaha xd . Piszcie komentarze .! 
Pozdrawiam Styles'owa 

3 komentarze:

Dodaj komentarz . To dla mnie bardzo ważne .!